
Pozycja niełatwa, ale też nie przytłacza brutalnością. Zwykłe kobiety, w zwykłych sytuacjach życiowych, tyle że nie w zwykłych czasach...
Wydawnictwo najlepiej zareklamowało tę książkę na okładce:
„Sławka do dziś żałuje, że nie pocałowała młodego powstańca, który się w niej kochał. Halina urodziła synka tuż przed godziną „W” i cudem ocaliła mu życie. Zosia złamała konspiracyjne zasady i zdradziła swoje imię ukochanemu. Powstanie Warszawskie miało trwać kilka dni. Godzina „W” zastała kobiety w codziennych sytuacjach: na ulicach, w szkołach, w domach. Walczyły wszystkie, każda na swój sposób. Ratowały rannych, chroniły swoje dzieci, chwyciły za broń. Umawiały się na randki w cieniu spadających bomb, brały śluby w białych kitlach sanitariuszek zamiast sukien. Odniosły największe zwycięstwo – przeżyły.